Polskie pasieki mierzą się z coraz poważniejszym problemem. Od początku 2025 roku Inspekcja Weterynaryjna potwierdziła już 46 ognisk zgnilca amerykańskiego – choroby, która w krótkim czasie potrafi zniszczyć całe rodziny pszczele. Lipiec okazał się wyjątkowo trudny: tylko w tym miesiącu przybyło kilkanaście nowych ognisk w ośmiu województwach.
Czym jest zgnilec amerykański
To bakteryjna choroba larw pszczelich wywoływana przez Paenibacillus larvae. Patogen tworzy niezwykle odporne zarodniki, które mogą przetrwać w wosku, plastrach czy na sprzęcie pasiecznym przez wiele lat. Zainfekowane larwy giną, a cała rodzina pszczela stopniowo słabnie i przestaje się rozwijać. Wyleczenie jest praktycznie niemożliwe – w wielu przypadkach konieczne jest spalenie porażonych plastrów i odkażenie całego sprzętu.
Straty i konsekwencje dla pszczelarzy
Każde ognisko to nie tylko utrata pszczół, ale również realne koszty:
- dezynfekcja i wymiana sprzętu,
- likwidacja zainfekowanych rodzin,
- administracyjne ograniczenia w przemieszczaniu pszczół.
Pszczelarze muszą działać zgodnie z zaleceniami weterynarii, co często oznacza czasowe wstrzymanie sprzedaży miodu czy odkładów.
Walka z chorobą
Służby weterynaryjne prowadzą monitoring i apelują o regularne kontrole uli. Ważne są:
- częste przeglądy rodzin,
- szybkie zgłaszanie podejrzeń choroby,
- dokładna dezynfekcja i wymiana starych plastrów,
- ostrożność przy kupnie nowych pszczół i matek.
Jedynie konsekwentne stosowanie zasad bioasekuracji może powstrzymać rozprzestrzenianie się patogenu.
Trudne prognozy
Z powodu trwałości zarodników bakterii całkowite wyeliminowanie choroby jest bardzo trudne. Eksperci ostrzegają, że bez szeroko zakrojonej edukacji i finansowego wsparcia państwa liczba ognisk może nadal rosnąć.
źródło zdjęcia: pixabay

