Dziś, gdy zmiany klimatyczne stają się coraz bardziej namacalne, a systemy żywnościowe poddawane są rosnącej presji, pytanie o to, co jemy, przestaje być wyłącznie sprawą kulinarnych preferencji. Właśnie temu tematowi poświęcone jest najnowsze badanie opublikowane w lipcowym numerze Agricultural Economics – Czech (2025, t. 71, nr 7), w którym autorzy analizują postawy i zwyczaje konsumenckie związane z konsumpcją mięsa w wybranych krajach europejskich. Wyniki? Zarówno niepokojące, jak i dające nadzieję.
Ile mięsa na talerzu?
W analizie wykorzystano dane z 2018 roku dotyczące pięciu krajów: Czech, Danii, Łotwy, Holandii i Portugalii. Pomimo upływu kilku lat, autorzy podkreślają, że z racji braku nowszych i spójnych danych, zestawienie to wciąż pozwala uchwycić istotne trendy. Co się z niego wyłania?
Po pierwsze: mięso, zwłaszcza czerwone i przetworzone, nadal dominuje w jadłospisie Europejczyków. Po drugie: jego spożycie silnie zależy od takich czynników jak wiek, płeć, poziom wykształcenia oraz – co szczególnie istotne – deklarowane wartości. Osoby identyfikujące się z wartościami biosferycznymi (czyli związanymi z ochroną środowiska) były bardziej skłonne ograniczać mięso, podczas gdy osoby o orientacji egocentrycznej – przeciwnie.
Mięso a dobro wspólne
Dlaczego to takie ważne? Konsumpcja mięsa ma niebagatelny wpływ na środowisko: od emisji gazów cieplarnianych, przez zużycie wody, po utratę bioróżnorodności. Światowe raporty – w tym EAT-Lancet Commission – alarmują, że bez ograniczenia produkcji i spożycia mięsa nie uda się osiągnąć celów klimatycznych. Jednocześnie zbyt drastyczne lub narzucane „z góry” zmiany mogą rodzić opór społeczny.
Autorzy badania proponują więc drogę środka: polityki żywieniowe powinny brać pod uwagę nie tylko kwestie zdrowotne i ekologiczne, ale też społeczne uwarunkowania konsumpcji. Potrzebne są rozwiązania, które uwzględniają lokalne realia i wartości obywateli – tak, by zmiany nie były postrzegane jako odgórne narzucenie nowej „dietetycznej poprawności”.
Kto zrezygnuje z mięsa?
Największy potencjał do ograniczenia spożycia mięsa wykazują kobiety, osoby młodsze, z wyższym wykształceniem oraz mieszkańcy dużych miast. To oni częściej wybierają alternatywy roślinne, interesują się wpływem diety na klimat i są gotowi na zmianę nawyków.
Z kolei mężczyźni, osoby starsze i mniej wykształcone pozostają bardziej przywiązani do tradycyjnych wzorców żywieniowych. Co ciekawe, w tej grupie częściej pojawia się przekonanie, że mięso to „prawdziwe jedzenie” – silnie związane z tożsamością, siłą i tradycją.
Co dalej?
Wnioski płynące z badania są jednoznaczne: jeśli chcemy promować zdrowszą i bardziej zrównoważoną dietę, potrzebujemy działań na wielu poziomach. Od edukacji i kampanii społecznych, przez wsparcie dla producentów żywności roślinnej, aż po zmiany w polityce rolno-spożywczej.
Autorzy sugerują, że zamiast konfrontacji, skuteczniejsze mogą być „miękkie” interwencje – jak etykiety klimatyczne, podatki środowiskowe czy promocja dań wegetariańskich w instytucjach publicznych. Kluczem do sukcesu jest bowiem nie tylko przekonanie ludzi do zmiany, ale stworzenie warunków, w których ta zmiana będzie łatwa, dostępna i akceptowalna kulturowo.
Czy więc jesteśmy gotowi na rewolucję na talerzu? Być może jeszcze nie wszyscy – ale kierunek zmian wydaje się nieunikniony. Pytanie nie brzmi już „czy”, lecz „jak szybko i jak mądrze” uda się ją przeprowadzić.
Źródło:
Milford A. B., Stoll-Kleemann S., Smutná Š., Ščasný M. (2025), Drivers of meat consumption in Europe: a cross-country analysis, Agricultural Economics – Czech, 71(7), s. 394–409. DOI: 10.17221/348/2024-AGRICECON
źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/szynka-jedzenie-baleron-2063533/
Cezary Majewska

