Na ulicach podczas protestów widać czasem hasła o wyjściu Polski z Unii Europejskiej. To obraz, który łatwo chwyta media. Jednak w codziennych rozmowach na wsi wybrzmiewa zupełnie inny ton. Rolnicy z Warmii i Mazur, podobnie jak ich koledzy z innych regionów, nie wołają o zerwanie z Europą – oni wołają o równe zasady gry. Unia, w której jedni korzystają z hojnych dopłat, a inni – jak polscy gospodarze – dostają skromniejsze wsparcie, przypomina im czasem wyścig, w którym nie wszyscy startują z tej samej linii.
Największy niepokój budzą umowy handlowe z krajami spoza Wspólnoty, jak chociażby Mercosur. Na rolniczym języku brzmi to tak: nasze krowy, świnie i kury podlegają restrykcyjnym normom, a zza oceanu może przyjechać mięso tańsze, bo nieobarczone podobnymi wymogami. To nie uczciwa konkurencja, a gra znaczonymi kartami.
Rolnictwo bez dopłat – fikcja czy realny scenariusz?
Jak przypomina Jerzy Salitra z Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej, dopłaty to nie jest kaprys rolników, lecz mechanizm stabilizujący cały rynek. Tak jak państwo dopłaca do energii elektrycznej, żeby rachunki nie zjadały domowych budżetów, tak samo dopłaty rolne sprawiają, że mieszkańcy miast mogą kupować chleb, mleko czy warzywa w cenach, które nie wywracają portfela do góry nogami.
Bez tego wsparcia ceny wzrosłyby błyskawicznie, a wielu gospodarstwom groziłby upadek. Co więcej, polscy rolnicy – mimo że dostają mniej niż ich koledzy z „starej Unii” – i tak udowadniają, że potrafią konkurować z najlepszymi. Pretensje nie wynikają więc z braku chęci do pracy, ale z poczucia, że w tej wspólnej europejskiej grze ktoś rozdaje nierówne karty.
Polexit – scenariusz z ciężkimi żniwami
Eksperci, m.in. z Wielkopolskiej Izby Rolniczej, wyliczają jasno: wyjście Polski z UE oznaczałoby kłopoty od pola po targ.
- Eksport – dziś 80% polskiej wołowiny, 60% drobiu i 40% produktów mleczarskich trafia na rynek unijny. Wraz z Polexitem wróciłyby cła i bariery, a ciężarówki ze świeżym mięsem czy jabłkami mogłyby stać w kolejkach na granicy zamiast na półkach w sklepach.
- Budżety gospodarstw – zniknięcie dopłat to jak zabranie podpór spod mostu. Wiele rodzinnych gospodarstw nie wytrzymałoby takiego wstrząsu.
- Konkurencja – poza wspólnotą Polska byłaby tylko jednym z wielu dostawców, bez przywilejów. Tymczasem Ukraina puka już do drzwi Unii i może szybko zająć nasze miejsce.
Wnioski
Rolnicy nie chcą wyjścia z Unii – chcą Unii uczciwej. Takiej, w której dopłaty i regulacje nie dzielą Europy na „lepszych” i „gorszych”, a handel odbywa się na równych zasadach. Bo rolnictwo to nie tylko plony i zbiory – to bezpieczeństwo żywnościowe i stabilne ceny dla wszystkich, od wsi po wielkie miasta.
Anna Miller

