W Bobrzanach (woj. lubuskie) podczas burzy ogromne drzewo rosnące przy drodze krajowej runęło prosto na pole pana Zygmunta, niszcząc zasiewy pszenicy. Rolnik sądził, że usunięcie przeszkody to formalność. Jednak szybko się okazało, że zamiast szybkiej pomocy musi mierzyć się z urzędniczą machiną.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poinformowała, że teren należy do obszaru chronionego, a sprawą powinien zająć się Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gorzowie. Procedury są jednak czasochłonne, a pszenica traci na wartości z każdym dniem.
Pan Zygmunt nie może samodzielnie usunąć drzewa w obawie przed konsekwencjami prawnymi. Najbardziej boli go jednak fakt, że w całej sprawie większą wagę urzędnicy przywiązują do ochrony chrząszczy żyjących w pniu niż do jego pracy i utraconych plonów.
źródło zdjęcia: pixabay

