Kiedy sierpniowe słońce jeszcze „dopala” kłosy, 25 sierpnia przypomina nam, że polska żywność to nie tylko codzienny chleb powszedni, ale też opowieść o ziemi, ludziach i rzemiośle smaku. Dzień Polskiej Żywności to moment, by zdjąć czapkę z głowy przed rolnikami, przetwórcami i rzeszą rękodzielników kuchni, od gospodarstw po małe manufaktury, a zarazem spojrzeć dalej niż miedza: na mapę Europy i świata, gdzie nasze produkty zdobywają półki i serca konsumentów.
Dlaczego świętujemy? Bo jakość ma imię, a tradycja ma smak
Wybierając żywność, głosujemy portfelem za lokalnością, przejrzystością pochodzenia i rzetelną pracą od pola do stołu. Na rynku porządkują ten wybór krajowe i unijne systemy jakości, w tym m.in. znak „Produkt Polski”, Integrowana Produkcja Roślinna, QAFP, PQS oraz rolnictwo ekologiczne. To „znaki drogowe” dla świadomego konsumenta i realna premia za dobrą praktykę rolniczą.
Smaki z metryką: od oscypka po fasolę wrzawską
Na unijnej liście chronionych oznaczeń jakości jest już kilkadziesiąt polskich wyrobów, nasza kulinarna drużyna narodowa z metryką pochodzenia. Wśród ambasadorów znajdziemy m.in. oscypek, kiełbasę lisiecką i fasolę wrzawską. Każdy z tych produktów to nie tylko receptura, lecz także kawałek pejzażu i pracy pokoleń.
Eksport, który niesie polski smak
Polska żywność to dziś mocny filar eksportu. Gros sprzedaży trafia na rynki unijne, a wśród partnerów handlowych prym wiodą m.in. Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Holandia i Włochy. Za statystykami stoi miękka siła reputacji: powtarzalność jakości, terminowość dostaw i rozpoznawalne pochodzenie.
Rok bieżący: wiatr w żagle
Sektor utrzymuje dobrą passę, umacniając pozycję w drobiu, nabiale i słodyczach, a także w wołowinie i rybach przetworzonych. Miks produktowy jest coraz bardziej zdywersyfikowany, co pomaga płynąć na wzburzonych wodach globalnego handlu.
Co z tego wynika dla wsi, przetwórni i konsumentów?
Polska wieś od dawna nie jest jedynie spichlerzem, lecz także laboratorium technologii i organizacji. Wzrastająca rola systemów jakości i rolnictwa ekologicznego to inwestycja w glebę, wodę i zaufanie konsumenta. Eksport usieciowuje lokalne łańcuchy wartości z rynkami, które cenią smak oraz wiarygodność. Konsument zyskuje lepsze etykiety, czytelne pochodzenie i wybór, który nie jest loterią.
Jak świętować Dzień Polskiej Żywności w praktyce?
- Zrób „koszyk świadomy”: sięgnij po produkty oznaczone „Produkt Polski” i sprawdź ich drogę od gospodarstwa do półki.
- Odwiedź targ albo sklep spółdzielczy, poznaj rolnika, który stoi twarzą za swoim wyrobem.
- Ułóż domowe menu regionów: wieczór podhalański, kaszubski albo lubelski, z krótką notką o pochodzeniu.
- Spróbuj ekologii bez zadęcia: wybierz choć jeden certyfikowany produkt i porównaj smak oraz etykietę.
- Daj produktowi głos w sieci: poleć ulubiony regionalny wyrób, podaj producenta, oznacz miejsce zakupu.
Głos z resortu i puenta na drogę
W duchu tej idei pada proste wezwanie: wybierajmy mądrze, kupujmy lokalnie, sięgajmy po receptury „z dziada pradziada”, bo żywność to wartość, nie towar jak każdy inny. To także przepis na odporność łańcucha dostaw, od gospodarstwa, które stoi twardo na ziemi, po eksportera, który trzyma kurs na wymagające rynki. Wspólny mianownik jest jeden: jakość, której się nie improwizuje, ją się cierpliwie uprawia.
Co dalej?
Dzień Polskiej Żywności jest jak dojrzały łan tuż przed żniwami. Przypomina, że najbardziej opłaca się siać z głową, zbierać z dumą i przetwarzać z poszanowaniem tradycji. A potem, z całym spokojem, wyjść poza miedzę. Polskie smaki mają dziś długą drogę przed sobą i dobrą markę za sobą.
źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/jab%C5%82ka-czerwony-para-owoce-1506119/
Anna Miller

