Rok 2025 pokazuje, że polskie rolnictwo i handel rolno-spożywczy to nie tylko praca w polu i gospodarstwie, ale także walka o jakość na granicy. Do 31 sierpnia Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) skontrolował na przejściach granicznych aż 51 145 partii artykułów importowanych z krajów trzecich. Każdy transport, niczym nieznajomy gość w gospodarstwie, musiał przejść próbę zaufania.
Co sprawdza IJHARS?
Rolnictwo w globalnej wiosce to nie tylko plony z własnej ziemi, ale i produkty, które wjeżdżają z zagranicy. IJHARS bada przede wszystkim:
- jakość handlową – czyli czy towar odpowiada deklaracjom producenta,
- zgodność z przepisami UE i krajowymi,
- bezpieczeństwo konsumenta, by na polskie stoły nie trafiło nic, co mogłoby zaszkodzić zdrowiu czy wprowadzać w błąd.
Kontrole dotyczą szerokiego wachlarza towarów: od warzyw i owoców, przez mięso i nabiał, po produkty przetworzone. Każda partia to jak worek ziarna – może dać plon albo straty, dlatego trzeba ją sprawdzić, zanim trafi do młyna handlu.
Efekty kontroli w 2025 roku
Do końca sierpnia IJHARS wydał 76 decyzji zakazujących wprowadzenia do obrotu 90 partii towarów. Oznacza to, że co pewien czas w tym ogromnym strumieniu żywności trafiają się ziarna chwastu – partie nie spełniające norm jakości czy bezpieczeństwa. Zatrzymanie ich na granicy chroni polski rynek, a przede wszystkim konsumentów.
To działanie przypomina swoisty płot wokół gospodarstwa – nie po to, by zamknąć się na świat, ale by wpuścić tylko to, co zdrowe i wartościowe.
Systematyczne kontrole IJHARS to jeden z filarów bezpieczeństwa żywnościowego Polski. Dzięki nim konsumenci mają pewność, że na rynek trafiają tylko produkty sprawdzone, a polscy producenci mogą konkurować w uczciwych warunkach.
To także sygnał dla importerów – Polska nie jest krajem, do którego można przywieźć wszystko. Każdy, kto wchodzi na ten rynek, musi przestrzegać zasad. Rolnictwo to nie wolna amerykanka, lecz gospodarstwo, w którym reguły jakości są tak samo ważne jak dobre plony.
Anna Miller

