Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa i lider AGROunii, po kilku miesiącach pracy w rządzie żegna się ze stanowiskiem. Chociaż oficjalnie ogłosił swoją rezygnację jako decyzję osobistą i przemyślaną, w kuluarach mówi się, że został po prostu zdymisjonowany.
Odejście czy wyrzucenie?
Kołodziejczak poinformował w mediach, że sam zdecydował o odejściu z resortu. Tłumaczył, że nie chce być twarzą polityki, z którą się nie zgadza, i że liczył na szybsze zmiany, które nie nadeszły. Nieoficjalnie jednak mówi się, że decyzja o jego odwołaniu zapadła już wcześniej, a jego rezygnacja była próbą uprzedzenia formalnego zwolnienia.
Krytyka ze strony rolników
Rolnicze związki zawodowe nie kryły rozczarowania jego kadencją. Liderzy rolników, tacy jak Sławomir Izdebski z OPZZ Rolników, ocenili, że obecność Kołodziejczaka w rządzie miała wymiar głównie medialny, a realnych działań brakowało. Podobne zdanie wyraziła rolnicza „Solidarność”, zarzucając mu m.in. brak konkretów i skupienie się na autopromocji.
Różnice z ministrem Siekierskim
Konflikt pomiędzy Kołodziejczakiem a ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim narastał od tygodni. Kołodziejczak publicznie zarzucał ministerstwu brak planu działania i nadmierną biurokrację, co jego zdaniem uniemożliwiało skuteczną pomoc dla polskich rolników.
Co dalej z Kołodziejczakiem?
Były już wiceminister nie wyklucza powrotu do działalności społecznej, a nawet protestów. W rozmowach sugeruje, że nadal będzie działał na rzecz rolników, choć już poza strukturami rządowymi.
Michał Kołodziejczak opuszcza Ministerstwo Rolnictwa po niespełna pół roku pracy. Choć jego odejście oficjalnie przedstawiono jako dobrowolne, coraz więcej głosów wskazuje, że był to polityczny przymus. Rolnicy nie ukrywają rozczarowania, a sam Kołodziejczak zapowiada, że jeszcze o nim usłyszymy.

