Od 19 sierpnia wchodzą w życie nowe, znacznie surowsze normy dotyczące dopuszczalnego poziomu pozostałości acetamiprydu – środka owadobójczego – w owocach i warzywach. To wywołuje ogromne obawy wśród polskich rolników, zwłaszcza tych uprawiających czarną porzeczkę, której zbiór przypada już na lipiec.
Co się zmienia?
Unijne przepisy obniżają maksymalny dozwolony poziom acetamiprydu do niemal zerowego – 0,01 mg na kilogram produktu. To oznacza, że owoce i warzywa z pozostałościami powyżej tego poziomu nie będą mogły trafić do sprzedaży. Dla plantatorów, którzy stosowali opryski zgodnie z wcześniejszymi zasadami, to poważny problem – ich zbiory mogą nie spełniać nowych wymagań.
Zbyt krótki czas na przygotowanie
Rolnicy mają zaledwie kilka miesięcy od momentu ogłoszenia nowych przepisów do ich wejścia w życie. Zdaniem wiceministra rolnictwa Stefana Krajewskiego to zbyt krótki termin, by bez strat dostosować się do nowych zasad. Część zabiegów ochronnych została już wykonana przed poznaniem nowych limitów, przez co zbiory z lipca mogą zostać wycofane z rynku.
Wiceminister krytykuje tempo zmian
Stefan Krajewski wyraził swoje niezadowolenie podczas konferencji, podkreślając, że tak szybkie wprowadzanie restrykcji bez okresu przejściowego jest nieodpowiedzialne i stawia rolników w trudnej sytuacji. Zwrócił się również do polskich przedstawicieli w UE z prośbą o wsparcie i bardziej wyważone podejście do tego typu regulacji.
Dlaczego takie zmiany?
Podstawą zaostrzenia norm jest ocena Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności, który wskazał na możliwe negatywne skutki stosowania acetamiprydu, m.in. na rozwój układu nerwowego dzieci i płodów. W efekcie Komisja Europejska zdecydowała się ograniczyć dopuszczalne poziomy tego środka.

