W wielu regionach Polski ruszyły już żniwa rzepaku ozimego, ale nie są to żniwa spokojne. Gospodarze walczą nie tylko z kapryśną aurą i niepewnością plonów, ale i z… ludzką pazernością. Coraz częściej słyszy się o kradzieżach rzepaku prosto z pól – ktoś żniwuje, ale nie właściciel. A wszystko to dzieje się przy zbyt wysokiej wilgotności nasion, która utrudnia zbiór i grozi spadkiem jakości.
Na południu Polski – m.in. w woj. opolskim, dolnośląskim czy śląskim – pierwsze kombajny ruszyły już z początkiem drugiej połowy lipca. Zbiory w tych rejonach rozpoczynają się tradycyjnie wcześniej, ale tegoroczna sytuacja ma drugie dno. Nasilają się przypadki nielegalnych zbiorów. Rolnicy mówią o procederze niemal jak z westernu – ktoś nocą lub wcześnie rano wjeżdża na pole i żniwuje, zostawiając po sobie puste łuszczyny i wyjeżdżone ślady.
Kto za tym stoi? Tego nikt oficjalnie nie wie, ale podejrzenia padają zarówno na nieuczciwych sąsiadów, jak i na zorganizowane grupy przestępcze, które mają dostęp do sprzętu i logistyki. Niekiedy rolnicy zjawiają się na polu o świcie tylko po to, by odkryć, że… ktoś już był przed nimi. – Złodziej wcześniej miał czas i odwagę – komentują z goryczą gospodarze.
Oprócz zagrożenia ze strony nieproszonych „kombajnistów”, rolnicy zmagają się z trudnymi warunkami pogodowymi. Wysoka wilgotność rzepaku – sięgająca często 12–13%, a nawet więcej – sprawia, że zbiory trzeba opóźniać lub ponosić koszty suszenia. A czas to pieniądz, zwłaszcza gdy kombajny stoją, a pogoda zmienna jak wiatr na polu. Według specjalistów optymalna wilgotność nasion rzepaku do zbioru to około 9%, a wszystko powyżej oznacza straty lub dodatkowe wydatki.
W 2025 roku sytuacja jest szczególnie napięta – po niełatwej wiośnie i kapryśnym lecie plony w wielu miejscach są poniżej oczekiwań. Średnie plonowanie rzepaku wynosi od 2,5 do 3 t/ha, a są regiony, gdzie nie przekracza 2 t/ha. To efekt nie tylko suszy na początku sezonu, ale i lokalnych burz, które utrudniły wzrost i dojrzewanie.
Dodatkowo pojawia się coraz więcej problemów z przechowywaniem i suszeniem rzepaku – brak infrastruktury, przeciążenie punktów skupu, kolejki do suszarni. Na domiar złego ceny w skupach są bardzo zróżnicowane – od ok. 2100 do 2300 zł za tonę, w zależności od regionu, jakości i aktualnej sytuacji giełdowej.
Dla wielu rolników ten sezon to swoisty poligon doświadczalny: jak zabezpieczyć plon, jak zminimalizować straty, jak nie dać się złodziejom, a przy tym jeszcze cokolwiek zarobić. Pojawiają się już głosy o potrzebie większej ochrony upraw, systemach monitoringu GPS i wsparciu lokalnych służb porządkowych. Bo gdy zboże dojrzewa, pokusa rośnie – a nie każdy czeka na żniwa u siebie.
W tej walce z czasem, wilgocią i złodziejami, wielu gospodarzy ma tylko jedno życzenie: żeby zboże nie znikło z pola zanim je samodzielnie skoszą.
Anna Miller

