Jeszcze niedawno rolnicy z nadzieją wypatrywali deszczu, który miał wyrwać glebę z letargu i dać roślinom upragnione nawodnienie. Dziś ci sami gospodarze patrzą w niebo z lękiem – bo z chmur zamiast nadziei spadł problem. Ulewy, które ostatnio nawiedziły dużą część kraju, choć uzupełniły braki wodne, przyniosły też poważne komplikacje. Na polach coraz częściej widuje się łany zbóż, które – mówiąc obrazowo – legły pokotem.
Wyleganie zbóż nie jest zjawiskiem nowym, ale w tym roku ma szczególnie groźny wymiar. Maj i czerwiec sprzyjały wegetacji – ciepło, wilgotno, zasilenie azotem… Rośliny poszybowały w górę, nabrały masy i wigoru. Ale właśnie ten nadmiar siły okazał się ich słabością. Gwałtowne ulewy i porywisty wiatr szybko pokazały, że wysoka słoma i bujny pokrój mają swoją cenę. W wielu miejscach zboża nie tyle się położyły, co wręcz skręciły – złamane u podstawy nie mają szans się podnieść.
Efekty? Utrudniony zbiór, straty plonów, pogorszenie jakości ziarna. Kiedy kłosy leżą przy ziemi, wilgoć staje się ich największym wrogiem. Szybciej rozwijają się choroby grzybowe, spada liczba opadania, ziarno może zacząć porastać, a przy omłocie rosną straty i koszty. Im dłużej trwa taka sytuacja, tym więcej rolnik traci – nie tylko plonów, ale i nerwów.
Najwięcej kłopotów mają ci, którzy uprawiali pszenicę ozimą i jęczmień w technologii wysokoprodukcyjnej, z dużymi dawkami nawozów i bez zastosowania regulatorów wzrostu. Tam, gdzie zabrakło zrównoważonego podejścia, natura upomniała się o swoje.
Co teraz? W gruncie rzeczy niewiele można zrobić. Na tym etapie zabiegi korekcyjne nie mają już racji bytu. Pozostaje łapać każdy suchy dzień i zbierać, póki jeszcze coś zostało do zebrania. W niektórych przypadkach warto pomyśleć o wcześniejszych żniwach, nawet jeśli ziarno nie osiągnęło jeszcze pełnej dojrzałości – lepsze to, niż stracić wszystko.
Tegoroczna sytuacja to gorzka lekcja, ale też przypomnienie, że w intensywnym rolnictwie prewencja to nie luksus, a konieczność. Regulator wzrostu w odpowiednim czasie, rozsądne nawożenie, analiza ryzyka – to wszystko może w przyszłości zapobiec podobnym dramatom.
Zboże, które się przewróciło, już nie wstanie. Ale rolnik – jak zawsze – musi się podnieść i iść dalej. Z pogodą nie wygramy, ale możemy nauczyć się z nią tańczyć, zanim znów przyjdzie pora na żniwa.
źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/pszenica-ro%C5%9Blin-rolnictwo-pole-9676363/
Anna Miller

