Latem 2025 roku mieszkańcy Żuław znów znaleźli się w oku powodziowego cyklonu. Woda przykryła tysiące hektarów upraw, a rolnicy, patrząc na zalane łany, mówili, że „morze wróciło po swoje”. Pierwsze szacunki strat okazały się zaniżone, co spotkało się z ostrą reakcją gospodarzy. Domagali się oni uczciwej weryfikacji i realnej pomocy, bo – jak podkreślali – każde zaniżone hektary to mniejsze odszkodowania i niepewność jutra.
2 września 2025 r. minister rolnictwa Stefan Krajewski spotkał się z rolnikami w Nowym Dworze Gdańskim i z zadowoleniem przyjął ich sygnały – zalane areały były większe niż pierwotnie szacowano. W odpowiedzi Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) skorzystała ze zdjęć satelitarnych i radarowych, by precyzyjnie zweryfikować wielkość zalanych gruntów rolnych. W efekcie ustalono, że aż 22 871 ha ziemi zostało zalanych w 100 %, z czego 17 179 ha znajduje się w woj. pomorskim, a 5 692 ha – w warmińsko‑mazurskim.
Kluczowe jest, że dokładne określenie skali zniszczeń pozwala precyzyjnie zaplanować pomoc. Minister Krajewski zapowiedział, że pomoc finansowa zostanie uruchomiona w październiku, ale to nastąpi dopiero po zakończeniu prac komisji powołanych przez wojewodów, które będą oceniać szkody na pozostałych, niecałkowicie zalanych terenach.
Dodatkowo, w zakresie działań na przyszłość, zapowiedziano zwiększenie budżetu na meliorację. Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie planuje w latach 2026–2029 przeznaczyć ponad 414 mln zł na zabezpieczenia przeciwpowodziowe Żuław Wiślanych, a w ramach programu ochrony przeciwpowodziowej na lata 2026–2036 przewidziano inwestycje warte 1,431 mld zł – celem jest modernizacja wałów, pompowni i infrastruktury hydrotechnicznej.
Siew rozsądku i troski zamiast pustych obietnic
Żuławy, choć obdarzone urodzajem, są więc ziemią „na wodzie pisane”. To teren, gdzie los plonów zależy nie tylko od pracy rolnika, ale i od sprawności wałów, pompowni oraz decyzji administracyjnych. W tym kontekście inicjatywa sięgnięcia po zdjęcia satelitarne była czymś więcej niż techniczną nowinką – stała się symbolem, że państwo zaczyna patrzeć na problem z lotu ptaka, a nie zza biurka.
W rezultacie państwo nie tylko przyznaje się do skali problemu, ale też reaguje – pomoc rozpycha się na horyzoncie, melioracje idą pod prąd zaniedbań, by przywrócić równowagę życiodajnym żuławskim łanem.
źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/pola-pszenicy-gospodarstwo-rolne-1853434/
Anna Miller

