Wielkopolska znowu gra na czas. Lipcowe pola drżą od pracy kombajnów, a rolnicy, niczym wytrawni strategowie, manewrują między kolejnymi godzinami bez deszczu. Żniwa 2025 to nie tylko walka o plon, to przede wszystkim wyścig z kapryśną aurą, która potrafi z dnia na dzień zniweczyć tygodnie przygotowań.
Susza w czerwcu, burze w lipcu – pogodowy rollercoaster
Początek sezonu nie napawał optymizmem. Czerwiec przyniósł suszę, która mocno podcięła skrzydła wielu uprawom. Zboża ozime poradziły sobie jako tako, ale jare – jak mówi się w Wielkopolsce – „nie podciągnęły łanu”. A kiedy na przełomie czerwca i lipca zaczęło padać, nikt już nie cieszył się z deszczu. Bo dla ziarna dojrzałego, każda godzina na polu w czasie opadów to jak wystawienie chleba na działanie wilgoci – prędzej spleśnieje, niż doczeka konsumpcji.
Dziś pogoda gra w szachy bez zasad: poranek słoneczny, południe w deszczu, wieczór znowu suchy. A rolnicy – jak zawsze – robią, co mogą. Bo choć plan żniwny to jedno, to rzeczywistość – dyktowana niebem – rządzi się własnymi prawami.
Wydajność? Na razie poniżej oczekiwań
Jak dotąd, średnie plony są nierówne. W wielu rejonach Wielkopolski rolnicy zbierają 4–6 ton pszenicy z hektara, choć bywają i gospodarstwa, gdzie wynik spada do 3 ton. Wpływ ma nie tylko pogoda, ale też jakość gleby, stopień nawożenia, dostępność wody. Ci, którzy zainwestowali w precyzyjne nawożenie i monitoring, mają powody do umiarkowanego optymizmu. Reszta – liczy, że jeszcze „coś się wyciągnie” z późniejszych pól.
Problemem są też wysokie koszty zbioru. Ceny paliwa, części i usług wzrosły. A jeśli pogoda zmusza do przyspieszenia tempa – kombajny pracują dłużej, bardziej intensywnie, co przekłada się na wyższe koszty amortyzacji.
Kombajny idą pełną parą, ale nie wszędzie
W wielu miejscach żniwa dopiero ruszają na dobre. Zboża, które miały opóźnione wschody po wiosennych chłodach, potrzebują jeszcze kilku dni słońca. Ale są i takie powiaty, gdzie już kończy się zbiór jęczmienia i pierwszej pszenicy. Tam, gdzie udało się wjechać na pole, kombajny pracują od świtu do zmroku – z przerwą tylko na przegląd lub nagły deszcz.
Rolnicy coraz częściej wspomagają się aplikacjami pogodowymi, mapami wilgotności, lokalnymi grupami komunikacyjnymi. Współczesne żniwa to nie tylko siła maszyn – to również dane, planowanie i szybka reakcja. Jak ktoś kiedyś powiedział: „dziś żniwiarz to trochę rolnik, trochę menedżer kryzysowy”.
Spójrz w niebo, ale trzymaj rękę na hederze
Żniwa 2025 w Wielkopolsce pokazują jak w soczewce kondycję polskiego rolnictwa: z jednej strony ogromne zaangażowanie i profesjonalizacja, z drugiej – nieprzewidywalność, na którą nie ma ubezpieczenia. W tej grze o czas, liczy się nie tylko to, co urośnie, ale i to, co uda się zebrać w odpowiednim momencie.W końcu każdy rolnik wie, że żniwa to nie festiwal, tylko front robót, na którym sukces zależy od każdej podjętej decyzji – i każdej godziny bez deszczu.
Cezary Majewski

